
GTA 6 kładzie na szali zaufanie do branży gier
Dzisiejszym tematem będzie zaufanie, GTA 6 i branża gier. Niektórzy twórcy i wydawcy są przekonani, że prawdziwe pieniądze można zarabiać wyłącznie na grach usługach. Jeśli dany tytuł zaskoczy, może przynosić stały dopływ gotówki przez wiele lat. Nie jest to jednak łatwe. Ostatnie problemy Playstation z tworzeniem gier usług i krytykowane dystansowanie się Sony od tworzenia nowych gier typu single player, jest ostatnio dość gorącym tematem.
GTA 6 wydaje się być światełkiem w tunelu dla graczy, którzy wolą przemierzać wirtualny świat na swoich zasadach. Bez popędzania i angażowania na siłę przez twórców oferujących kolejne sezony i czasowo dostępne bonusy w grze. Dla wielu, seria Grand Theft Auto jest symbolem tego, że gry dla pojedynczego gracza jeszcze nie zginęły. Mogą wciąż generować ogromne zyski, ale w tym wypadku również przy ekstremalnie wysokich kosztach.
Kłopoty na rynku gier
Po okresie pandemii, rynek gier nieco wyhamował. Znalazło to odzwierciedlenie w tym, że cała branża gier została dotknięta przez falę zwolnień. Problem ten dotyczył niemal wszystkich. Wiele produkcji, w które zainwestowano miliony, rozczarowało ilością sprzedanych kopii. Jeszcze więcej, zostało wstrzymanych i nigdy nie ujrzy światła dziennego.
Po części jest to konsekwencja krótkowzroczności niektórych firm. Liczyły bowiem na to, że po okresie lockdownu, ludzie wciąż będą spędzać czas przed swoimi ekranami, jak w jego trakcie. Stąd zwiększano zatrudnienie i kwoty inwestycji. Można zatem uznać, że obecnie mamy do czynienia z procesem przywracania równowagi.
Budżety gier przyczyną kryzysu?
Zaczęto również kwestionować zasadność powstawania gier typu AAA. Mowa o tytułach z wielkimi budżetami, które nieraz przegrywały ze skromniejszymi produkcjami. Przykładem może być porażka gry Concord i sukces Palworld, gry zrobionej praktycznie za grosze, w porównaniu do produkcji Sony. GTA 6 postrzegane jest jako pierwsza gra typu AAAA i przez to znajduje się obecnie na cenzurowanym.
Jej przyszłe losy mogą nam zdradzić co czeka rynek gier w przyszłości. Czy twórcy gier pójdą dalej drogą ogromnych budżetów? Czy może będą szukać nowych sposobów na zarobek i zapewnienie dobrej rozrywki graczom?

Gry single player wciąż mogą przynosić solidne zyski
Nawiązywałem wcześniej do gier usług i należy pamiętać, że fenomen GTA V w dużej mierze ma związek z powstaniem GTA Online. Jak donosił jednak jakiś czas temu Financial Times, obserwatorzy rynku są optymistami i widzą na horyzoncie renesans gier single player.
Sugerują bowiem, że Grand Theft Auto 6 będzie największą premierą na rynku rozrywkowym w 2025 roku. Może nawet w całej historii. Mowa tu nie tylko o grach, ale wszystkim tym co obejmuje przemysł rozrywkowy. DFC Intelligence szacuje, że pieniądze wydane za same preordery, mogą sięgnąć kwoty miliarda dolarów. Pierwszych dwanaście miesięcy od uruchomienia sprzedaży, gra może przynieść przychody rzędu 3,2 miliardów dolarów.
Tym samym GTA 6 może okazać się zieloną wyspą, na burzliwym morzu przeciągającego się kryzysu. Jak zauważa cytowany przez Financial Times Strauss Zelnick z Take-Two, „wszyscy w branży musieliśmy przeprowadzić pewną restrukturyzację”. Głównie przez zbyt optymistyczne oczekiwania dotyczące wzrostu.
Zauważa też, podobnie jak to kiedyś ujął Andrzej Sapkowski, że jedne media napędzają drugie. „Hit pochodzący od jednej firmy przynosi korzyści dla całego przemysłu” (Strauss Zelnick). W tym wypadku beneficjentami, przy okazji publikacji GTA 6, mogą okazać się producenci konsol. Jak dobrze wiemy, najnowsza gra Rockstar wyląduje w pierwszej kolejności na konsolach. Rzesze komputerowców, chcąc zagrać w GTA 6 pierwszego dnia, sięgną zapewne po konsole. W tym kontekście, jak również zauważa Zelnick: „Jest zdecydowanie za wcześnie, żeby stwierdzić, że ta generacja konsol dojrzewa lub osiągnęła swój szczyt”.
GTA 6 zwiększy sprzedaż konsol?
Początkowe problemy z dostępnością konsol i konieczność zmieniania strategii, żeby wyjść na swoje, zarówno ze strony Xboxa jak i Playstation, odcisnęły piętno na ich wizerunku. Zwłaszcza że, od startu generacji karmiono nas obietnicą 60 fps w każdym tytule przy maksymalnej rozdzielczości. Teraz już wiemy, że raczej nie ma co liczyć na więcej niż 30 fps w najnowszej grze Rockstar. Nie tylko z resztą w tej grze. Obietnica płynnej rozgrywki w wysokiej rozdzielczości na konsoli, o cudach raytracingu nie wspomnę, była największym rozczarowaniem tej generacji konsol. To wpłynęło również na zaufanie do branży gier jako takiej.
Niewątpliwie jednak, premiera tak wyczekiwanego tytułu jak GTA 6 może wpłynąć na wyniki sprzedaży konsol. Zarówno od niebieskich jak i zielonych, czerwoni (Nintendo) na chwilę obecną nie są brani pod uwagę, mimo że premiera Switch 2 jest tuż za rogiem.

Wzrost branży gier z korzyścią dla graczy?
Jeśli wzroście przemysłu gier, trzeba pamiętać, że jest on mierzony ilością pieniędzy wyciągniętych od graczy. Mówimy zatem o liczbach z perspektywy korporacji. Może to oczywiście przełożyć się na większą radochę dla graczy, którzy otrzymają kolejne interesujące produkcje. Wydawcy najpierw jednak muszą zdobyć ich zaufanie.
Jeśli GTA 6 spełni oczekiwania graczy i będzie dobrą wciągającą grą, to możemy z optymizmem spoglądać w przyszłość. My, czyli gracze i korporacje. Jeśli jednak okaże się średniakiem, wypromowanym na fali entuzjazmu, będzie to kolejna czerwona flaga dla przemysłu. Flaga przy której katastrofalna premiera Cyberpunka 2077 będzie wydawała się niewinnym pierdnięciem historii.
Różnica polega na tym, że gra od CD Projekt RED, była tworzona i wydawana w filozofii przed pandemicznej. Nie akceptowała ona przesuwania premier w nieskończoność, mimo obowiązującego już lockdownu i pracy zdalnej. Była to pierwsza gra tej wielkości, która wbrew zdrowemu rozsądkowi została wydana w tak trudnych okolicznościach. Okazała się bezprecedensowym eksperymentem i przykładem dla innych, że nie należy ulegać naciskom społeczności graczy, a tym bardziej niecierpliwych inwestorów.
Branża gier oparta na zaufaniu
Żeby rynek gier mógł cieszyć się zdrowym rozwojem, musi opierać się na zaufaniu. Tak jak sukces GTA 6 może przynieść korzyści, tak i porażka gry może odbić się czkawką dla całej branży. Będzie to oznaczało mniejsze wpływy z preorderów i kłopoty kampanii marketingowych bazujących na wzbudzaniu fali tzw. hype’u.
Ostrożność graczy, przynajmniej przez pewien czas, może okazać się hamulcowym dla całego przemysłu. Jak dobrze jednak wiemy, ludzie mają krótką pamięć i prędko mogą wrócić do dawnych przyzwyczajeń. Nie mniej, kilka sprawozdań finansowych z rzędu, dla niektórych korporacji, może nie należeć do najłatwiejszych.
W przypadku Rockstar Games i spółki będącej ich właścicielem czyli Take-Two, mamy jeszcze inny problem związany z zaufaniem. Twórcy gry nie zdradzają wiele na jej temat. Wszystko co wiemy pochodzi ze zwiastuna z 2023 roku. Działają w ten sposób, bo mają właśnie ogromny kapitał zaufania, którym dotychczas obdarowywali ich gracze. Obecnie leży on na szali. Dodatkowo, może on zostać nadszarpnięty przez igranie z innymi wydawcami. W obawie przed zdominowaniem rynku przez GTA 6, wstrzymują się oni z jakimikolwiek wiążącymi zapowiedziami dotyczącymi premier nadchodzących tytułów.
W pewnym sensie, Rockstar Games wzięło jako zakładników całą branże gier, a napięcie będzie rosło dopóki nie poznamy daty premiery GTA 6.

Premiera GTA 6 to gra o podwójną stawkę
Dla wszystkich pracujących w tej branży, jest to gra o podwójną stawkę. Plotki o rzekomej podwyżce cen gier wraz z nadejściem GTA 6, wyczekiwanej głównie przez wydawców i twórców, mogą okazać się gorzką pigułką do przełknięcia dla graczy. Zwłaszcza jeśli Grand Theft Auto okaże się marketingową wydmuszką.
Stąd przedstawiciele rynku gier wyczekują na premierę GTA 6 zarówno z nadzieją jak i lekką obawą. Od tego jak poradzi sobie ten tytuł zależy wiele. Jeśli będzie hitem, nawet przy podwyżce cen, gracze pewnie machną ręką i pogodzą się z faktem, że inflacja i wzrost cen wszystkiego, musi przełożyć się również na ceny gier. W przeciwnym wypadku, pojawią się z pewnością głosy, że podwyżki nie są uzasadnione, zwłaszcza, że dostajemy produkt o jakości poniżej naszych oczekiwań.
Mniejszy rozmach jako kompromis
Paradoksalnie kompromisem w tej sytuacji, mogłoby się okazać cięcie wydatków na produkcję gier. Wiemy dobrze, że o sukcesie danego tytułu nie zawsze przesądza jego budżet, ale intuicja i zaskakująca pomysłowość twórców. Nagradzana wdzięcznością graczy, wyrażaną zwykle strumieniem euro-dolarów, wpływającym na konta deweloperów.
Robienie gier z mniejszym rozmachem, a z naciskiem na maksymalizowanie dobrej zabawy, z pewnością przyczyni się do szybszego zwrotu zainwestowanych środków. Ewentualna porażka staje się wtedy mniej dotkliwa. Za budżet porównywalny z tym co Sony wpompowało w grę Concord, otrzymalibyśmy przynajmniej kilkanaście tytułów różnego kalibru. W przypadku GTA 6, pokrylibyśmy z pewnością wydatki na kilka solidnych gier z kategorii AAA.
Mam nadzieję, że nasze zaufanie do twórców nie legnie w gruzach, a konsekwencje dla branży gier będą z gruntu pozytywne. Choć martwi mnie perspektywa kolejnych podwyżek cen gier. Może w ramach kompromisu szybciej będziemy obserwować obniżki i promocje? Marne pocieszenie, ale trzeba pamiętać, że podwyżki będą szczególnie odczuwalne głównie w dniu premiery.
Wygranymi w takiej sytuacji będą zapewne wszyscy rozsądni gracze, omijający preordery szerokim łukiem i cierpliwie kończący gry z zaległego katalogu. Czekam zatem na premierę GTA 6, trzymając kciuki za to, że będzie to udana produkcja dla wszystkich. Dla graczy, deweloperów i wydawców z całej branży gier.
Artykuł powstał we współpracy z kanałem youtubowym Gameralnie. Poniżej materiał w formie wideo:
Rockstar moje zaufanie zdobyło już dawno, a z każdą kolejną produkcją spod ich skrzydeł, tylko mnie w tym uświadamiają 🙂
Potrafią porwać fabułą i to do łez, historia Artura z RDR 2 jest tego idealnym przykładem, a GTA 5 dowodem na to że przez tyle lat gra ciągle się sprzedaje jak by premierę miała wczoraj 🙂
Przy GTA 6 na pewno również zaskoczą jeśli podchodzi się do tematu z chłodną głową i nie wyobraża sobie nie wiadomo czego 🙂
A jaki masz stosunek do GTA Online? W jednym z komentarzy pod filmem pojawił się zarzut, że nie można im ufać bo nie traktują poważnie problemów z cziterami w ich grach online. Ja ciągle zapominam, że ludzie patrzą na ich dorobek nie tylko z perspektywy wielkich fabuł dla jednego gracza. Choć akurat w tym wypadku to akurat z premedytacją odnosiłem się do tematu gier single player.
@Gameralnie GTA Online to całkowicie nie moja bajka 🙂
Grałem trochę, z początku bawiłem się dobrze, ale później zwyczajnie się nie dało przy losowo dobieranych graczach na różne akcje.
Może gdybym miał swoją ekipę to wyglądało by to inaczej ale jednak nie czuje chęci powrotu 🙂
Jeśli chodzi o nadchodzący online do Szóstej odsłony, nie mówię nie 🙂
Czas pokaże czy będzie warto 😉